Post pisał się długo ale się udało .....ufff....
Od jakiegoś czasu Moja Rodzinka rozsmakowała się w pieczonej kaczce.
Przepis podstawowy banalny: Kaczka nadziewana kaszą gryczaną z suszoną żurawiną i sokiem z pomarańczy.
Smakuje rewelacyjnie , ale czasami trzeba coś zmienić :)
Jakiś czas temu okazało się że mam kulinarnie uzdolnionego Kolegę Piotra który niedługo stanie się sławny (ale o tem potem) więc za jego naukami i telefonicznymi konsultacjami prezentuję :
"Kaczuchę z miodowo - pomarańczową marchewką i puree selerowo - ziemniaczanym"
Przepis dość prosty a co najważniejsze pyszny
Potrzebujemy:
- Kaczkę
- 30 dkg drobiowych wątróbek
- chleb razowy - kilka kromek
- 3 cebule
- 2 pomarańcze
- młode małe marchewki
- miód
- sól, pieprz, tymianek, świeża szałwia
- 4 łyżki masła
- ok 1/2 kg ziemniaków i mniej więcej tyle samo selera
Kaczkę rozmrażamy 24 godziny w lodówce.
Rozmrożoną i umytą nacieramy solą i tymiankiem i odstawiamy na noc do lodówki.
Na drugi dzień obsmażamy na maśle lekko wątróbki. Zdejmujemy z patelni do przestygnięcia, a na ich miejsce wrzucamy poszatkowane cebule i mocno przesmażamy.
Kroimy w kostkę chleb, przestudzone wątróbki i wyfiletowaną jedną pomarańczę. Wrzucamy to wszystko na patelnię z cebulą, mieszamy.
Jak ktoś lubi może dodać startą skórkę z pomarańczy - ja nie lubię to nie dałam .
Teraz całość farszu ładujemy do kaczki, spinamy wykałaczkami, sznurujemy i do pieca.
Kaczucha najlepiej jak leży na ruszcie, to nie nasiąknie tłuszczem i nie będzie gumowa, a do brytfanki wlawamy pół szklanki wody, żeby kapiący tłuszcz nie palił się na gorącej blasze.
- BEZ TERMOOBIEGU!!!
Najpierw pieczemy w 200 st. - BEZ TERMOOBIEGU!!! przez ok. godzinę, potem zmniejszamy na 160 st. i kolejna godzina, żeby kaczucha "doszła".
WAŻNE!!!! - podlewamy sosikiem spod kaczuchy co ok. 20 minut, żeby była soczysta. Więc nie bardzo zostawiać ją samą w domu, z kolei bardzo się przydaje kuchenny minutnik :)
Po upieczeniu dobrze dać ptakowi czas na odpoczynek.
To czas na przygotowanie zapychaczy :) czyli marchewki i puree.
Obieramy ziemniaki i taką samą ilość selera. Gotujemy osobno w dwóch garnkach w mleku. Pamiętamy o soli, do selera dodajemy jeszcze garść świeżego lub łyżeczkę suszonego tymianku.
Gotujemy do miękkości, odcedzamy, ziemniaki tłuczemy, seler miksujemy, mieszamy wszystko z 2 łyżkami masła i przecieramy przez sito.
I chowamy pod pierzynę żeby nie wystygło :P
Obraną i pokrojoną w słupki marchewkę obsmażamy na łyżce masła.
Gdy zrobi się lekko miękkie dodajemy łyżkę miodu, sok z jednej pomarańczy i zszatkowane liski szałwi.
Podsmażamy chwilę by się sos zredukował i podajemy gorące do Kaczuchy.
Wiem że mistrzem fotografii nie jestem, ale mam nadzieję że zdjęcia chociaż trochę oddają jakie to jest pyszne :)
P.S. Piotruś ja cały czas liczę na tę książkę z dedykacją :D